Historia 4
Przyjaźń Lv. 5
„(...) Pewnego dnia, gdy Mika miał zamiar pójść spać, otrzymał ostrzeżenie od innego zwiadowcy, że Rycerze natknęli się na wrogów. Gdy Mika pospieszył na miejsce zdarzenia, Varka wraz ze swoimi zaufanymi podwładnymi ustalił już linie frontu. W mroku nocy Mika ledwo dostrzegła linię żołnierzy, którzy stali w milczeniu, jakby byli martwymi maszynami wojennymi. A w samym środku formacji wroga znajdowała się ciemna, wyraźna sylwetka. Mimo że pochodnie oświetlały teren, Mika nie widziała nic poza ich niesamowicie ciemnoniebieskimi oczami, które zdawały się jarzyć niepokojącą aurą. Na przypomnienie kolegi z drużyny Mika dowiedział się, kim oni są — Wysłannik Fatui znany jako „Kapitan” i jego bezpośredni, elitarni podwładni. Jak się okazało, ich straż przednia natknęła się na zwiadowców Fatui i wywiązała się sprzeczka, w wyniku której obie strony stały się nerwowe i zaczęły nieustannie prosić o posiłki, co w końcu zaalarmowało ich dowódców. W powietrzu unosił się zapach prochu, poczucie kryzysu sprawiło, że kończyny Miki zdrętwiały i zrobiły się zimne. Nie mógł powstrzymać się od wyobrażenia sobie, że konfrontacja przeradza się w konflikt zbrojny i zastanawiał się, co powinien zrobić, gdyby coś takiego miało się wydarzyć...
Zwłaszcza Wysłannik — Mika wiedział, że byłby zupełnie bezradny wobec pojedynczego, nieśmiałego ciosu tej osoby.
Jego chaotyczne myśli i wyczerpanie utrudniały mu oddychanie i koncentrację. Varka jednak wydawał się zupełnie niewzruszony. Powitał Wysłannika z daleka i podszedł do niego z bronią w ręku. Kapitan również dał znak swoim ludziom, aby stanęli obok, gdy zaczął powoli iść naprzód. Kiedy napięcie między stronami osiągnęło punkt kulminacyjny, Varka i Kapitan porozmawiali krótko i wydawało się, że doszli do porozumienia. Ciemna sylwetka uniosła ramię, a widmowe cienie żołnierzy Fatui w milczeniu odwróciły się i odeszły wraz z nim. Wszyscy Rycerze odetchnęli z ulgą, a niektórzy nawet drżeli ze strachu. Ale kiedy Varka wrócił do formacji Rycerzy, wyglądał na tak zrelaksowanego jak zawsze.
„Cóż, to była niespodzianka! Gdyby nie nasze wyjątkowe okoliczności, chętnie zaprosiłbym go na pojedynek!”
„I nie jest uparty. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wdawanie się w bitwę w obcym i nieznanym kraju byłoby niekorzystne dla nas obu”.
Dopiero wtedy Mika zdał sobie sprawę, że stoją na krawędzi wojny, a mimo to Arcymistrz był tam, aby położyć kres konfliktowi. Przytłaczająca obecność Capitano i spokój, z jakim Wielki Mistrz Varka poradził sobie z kryzysem, wywarły głębokie wrażenie na Mice. Mika długo rozmyślał nad tym doświadczeniem i doszedł do wniosku, że chociaż stał się silniejszy, nadal ma przed sobą długą drogę, jeśli chodzi o radzenie sobie w podobnych sytuacjach. Trzeba było zrobić więcej niż tylko zrobić wszystko, co w jego mocy, aby pomóc drużynie. Musiał pracować ciężej, aby stać się niezawodnym Rycerzem, który poradzi sobie z wszelkiego rodzaju incydentami...”